Mam 28 lat i jestem z moim chłopakiem od czasów gimnazjum. Dzieli na 10 km. Mój problem dotyczy tego że on nigdy nie ma dla mnie czasu bo od paru miesięcy mieszka a raczej tylko śpi u mnie w domu. Mam ogromy żal że jego wcale do mnie nie ciągnie, nie czuje potrzeby spędzania ze mną czasu, oczywiście rozumiem że pracuje ale po pracy jeździ do siebie do domu i tam znajduje sobie zajęcia. A dla mnie nie ma czasu

?
ja zawsze dzwonię i proszę żeby przyjechał wcześniej i czuję się z tym źle, bo przecież on sam powinien chcieć być ze mną w wolnym czasie. Kolejna bardzo smutna dla mnie kwestia to fakt że on ze mną nie rozmawia, nasza rozmowa wieczorami wyglada tak że ja się nagadam nagadam a on odpowie slowo i śpi bo przecież musi wyspać się do pracy. Ja to rozumiem oczywiście ale przecież mam go tylko wtedy na chwilę żeby z nim pogadać?
Bardzo poważnie myślę już o zaręczynach niestety on tego tematu się boi jak ognia.